Dzieje Tristana i Izoldy - streszczenie
Dziecięctwo Tristana
Opowieść o miłości Tristana i Izoldy zaczyna się od wstępu narratora, będącego bezpośrednim zwrotem do słuchających: „Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej. Słuchajcie, w jaki sposób w wielkiej radości, w wielkiej żałobie miłowali się, później zasię pomarli w tym samym dniu, on przez nią, ona przez niego”. Po tym wstępie rozpoczyna się właściwa opowieść.
Za dawnych czasów król Marek panował w królestwie Kornwalii. Dowiedziawszy się, że nieprzyjaciele nękają go najazdami, król Lonii, Riwalen, przybył do sąsiada z pomocą. W nagrodę Marek dał Riwalenowi za żonę swoją siostrę, Blanchefor. Niestety, niedługo małżonkowie cieszyli się wspólnym szczęściem. Riwalen dowiedział się, że na jego ziemie najechał jego dawny przeciwnik, diuk Morgan. Opuścił więc wraz z żoną stolicę Kornwalii, Tyntagiel, zostawił w swojej ojczyźnie brzemienną Blanchefor pod opieką marszałka Rohałta, zwanym Rohałtem Dzierżącym Słowo i odjechał na wojnę. Riwalen zginął w bitwie, zaś Blanchefor po urodzeniu syna zmarła z żalu po mężu, gdyż bardzo się kochali. Przed śmiercią, patrząc na pięknego syna, nadała mu imię
Tristan, gdyż „przybył na ziemię przez smutek”, jakim jest śmierć rodziców (po łacinie tristus oznacza „smutny”).
Rohałt Dzierżący Słowo przygarnął sierotę. Z obawy, aby nowy władca, diuk Morgan, nie zabił następcy tronu, Rohałt podał Tristana za swego syna i chował z własnymi dziećmi. Tristan wychowywał się więc w rodzinie Rohałta, nie wiedząc nic o swoim królewskim pochodzeniu.
Rohałt powierzył Tristana roztropnemu nauczycielowi, dobremu koniuszemu imieniem
Gorwenal. Gorwenal nauczył Tristana wszelakiej sztuki, jaka przystoi młodemu baronowi – władania mieczem, lancą, łukiem, sztuki myśliwskiej, śpiewu, gry na harfie, ale także nienawiści do kłamstwa i zdrady, wspomagania słabszych i dotrzymywania słowa. Tristan rósł na pięknego młodzieńca.
Pewnego dnia kupcy norwescy zwabiwszy Tristana na statek uprowadzili go jako piękną zdobycz. Podczas rejsu zaczęła ich nękać okropna burza i zrozumieli, że jest to kara za porwanie chłopca. Spuścili więc czółno, na którym Tristan dobił do brzegu. Nagle usłyszał odgłosy polowania. Na jego oczach nieznani rycerze upolowali pięknego jelenia. Jeden z nich podszedł, aby oprawić zwierzę, nacinając mu gardziel. Tristan oburzył się na tak nieszlachetny sposób oprawiania zwierzyny i pokazał rycerzom, jak oprawia się ją w jego kraju ojczystym. Wszyscy byli zachwyceni jego kunsztem i zaprosili go na dwór króla Marka, który był władcą tej krainy i wujem Tristana, o czym chłopiec jeszcze nie wiedział. Na dworze Tristan został przyjęty z honorami przez króla i ofiarował się mu na służbę. Tak przez trzy lata przebywał na dworze w Tyntagielu, a poufałość między nim a królem wzrastała.
Pewnego dnia do Tyntagielu przybył Rohałt Dzierżący Słowo i oznajmił królowi, że Tristan jest jego siostrzeńcem. Tristan dowiedziawszy się o tym pojechał do Lonii i wyzwał diuka Morgana. Zabił go, odzyskał ziemię, którą oddał w posiadanie Rohałtowi, a sam pozostał na dworze króla Marka jako jego lennik.
Morhołt z Irlandii
Kiedy Trisan wrócił do Kornwalii, zastał króla Marka i baronów w żałobie. Król Irlandii uzbroił flotę, aby spustoszyć Kornwalię, jeśli ta nie zapłaci mu haraczu w postaci trzystu młodych dziewcząt i trzystu chłopców kornwalijskich. Król Irlandii posłał do Kornwalii Morhołta, brata swej żony i niepokonanego rycerza, który miał dopilnować przekazania haraczu. Morhołt był olbrzymi i nikt do tej pory nie zdołał pokonać go w pojedynku. Morhołt oświadczył, że jeśli ktoś pokona go w pojedynku, to Irlandia zrezygnuje ze ściągania haraczu od Kornwalii. Odważył się na to Tristan, mimo że wszyscy baronowie i sam król Marek próbowali przekonać go do zmiany decyzji. Tristan wygrał pojedynek, a fragment jego miecza został w czaszce wroga. Ciało Marchołta zostało przewiezione do Irlandii, gdzie jego siostra oraz siostrzenica,
Izolda Jasnowłosa, opłakiwały go. Izolda wyjęła z czaszki Morhołta fragment nieprzyjacielskiego miecza, schowała do szkatułki jak relikwię i zrodziła się w niej nienawiść do zabójcy wuja, Tristana Lończyka.
Mimo to przygoda ta nie zakończyła się dla Tristana szczęśliwie – rycerz rozchorował się, gdyż Morhołt zatopił mu w ciele jadowite ostrze. Nikt nie był w stanie wyleczyć Tristana. Rycerz poprosił króla Marka, aby ten pozwolił mu odpłynąć na łodzi bez wioseł, aby mógł odnaleźć krainę, w której ktoś zdołałby go wyleczyć. Król zgodził się. Tristan odpłynął, mając w łodzi jedynie lutnię, a wiatry zaniosły go do wybrzeży Irlandii. Tam znaleźli go irlandzcy marynarze i oddali w opiekę Izoldy Jasnowłosej, która umiała leczyć wszelkie rany i pomogła Tristanowi, nie wiedząc, kto ukrywa się pod postacią pięknego lutnisty. Gdy Tristan w pełni wyzdrowiał, uciekł z Irlandii do Kornwalii.
Szukanie pięknej o złotych włosach
Było na dworze króla Marka czterech baronów, którzy nienawidzili Tristana i byli zazdrośni o względy, jakie ma dla niego król. Byli to:
Andret, Gwenelon, Gondolin i Denoalen. Bojąc się, że bezdzietny król będzie chciał przekazać władzę Tristanowi, namawiali go do poszukania sobie odpowiedniej żony. Król jednak nie pragnął szukać żony i szukał fortelu, aby zmylić baronów. Obiecał im, że w ciągu czterdziestu dni znajdzie kandydatkę na żonę. Gdy minął oznaczony termin, czekał na przybycie baronów, zastanawiając się, jak ich zbyć. Wtem przez okno wleciały do jego komnaty dwie jaskółki, zostawiając po sobie piękny, błyszczący złoty włos. Wtedy Marek wziął go do ręki, wezwał baronów do siebie i oświadczył im, że pojmie za żonę jedynie właścicielkę tego oto włosa. Baronowie zrozumieli, że zadrwiono z nich. Tristan jednak, przypomniawszy sobie Izold Jasnowłosą, obiecał królowi znaleźć właścicielkę owego włosa i przyprowadzić mu ją jako przyszłą żonę.
Postanowił pojechać do Irlandii udając kupca, dlatego przygotował statek zaopatrzony w różne towary, wziął ze sobą świtę stu rycerzy poprzebieranych za kupców i odpłynął. Gdy przybył do Irlandii, dowiedział się, że grasuje tam okropny smok, za zabicie którego król oferuje rękę swej córki, Izoldy. Tristan postanowił skorzystać z tej okazji, aby zdobyć żonę dla króla Marka. Jadąc do miejsca znajdowania się smoka spotkał po drodze grupę uciekających ludzi. Pokonał smoka, odciął mu język i włożył go do torby. Niestety, jad sączący się z języka poczwary zatruł jego ciało i rycerz padł zemdlony.
Jednym z ludzi uciekających z miejsca legowiska smoka, których spotkał Tristan po drodze, był
Aguyngurrean Rudy, tchórz zabiegający o rękę Izoldy Jasnowłosej. Wielokrotnie próbował zabić smoka, ale zawsze uciekał, zanim dotarł do jego legowiska. Tym razem, po spotkaniu Tristana, postanowił jednak wrócić. Znalazł zabitego smoka i omdlałego rycerza, odciął smokowi głowę i zaniósł królowi irlandzkiemu, domagając się jego córki za żonę. Izolda podejrzewając oszustwo udała się następnego dnia ze swoją służącą
Brangien i wiernym sługą
Perynisem na miejsce legowiska smoka. Znalazłszy tam rannego Tristana opatrzyła jego rany. Jednak podczas czyszczenia rynsztunku rycerza znalazła miecz wyszczerbiony i przykładając do niego odłamek, który pozostał w czaszce Morhołta poznała ostrze, które zabiło jej wuja. Rzuciła się z tym mieczem na Tristana, który był wtedy w kąpieli. Dzielny rycerz nie był wstanie odeprzeć ataku, tak był osłabiony. Przekonał jednak Izoldę, że nie uczynił nic złego, zabijając Morhołta w uczciwym pojedynku, przyznał się też, że to on był owym lutnistą, którego rany opatrzyła wtedy Izolda. Oszukał ją, twierdząc, że zdobył ją dla siebie, nic nie wspominał o królu Marku. Podczas zebrania baronów irlandzkich Tristan dowiódł przed królem, że to on, a nie Aguyngurrean Rudy jest zabójcą smoka i przedstawił się jako wysłannik króla Marka, dla którego zdobył Izoldę za żonę. Irlandczycy zapomnieli o dawnych waśniach i Izolda popłynęła z Tristanem w kierunku Kornwalii.
Napój miłosny
Przed wypłynięciem Izoldy do Kornwalii jej matka dała Brangien sporządzony przez siebie sekretny napój. Działał on tak, że gdy dwie osoby wypiły go razem, miały do końca życia miłować się wszystkimi zmysłami i myślą. Królowa poleciła Brangien, aby przed nocą poślubną jej córki dała ten napój do wypicia jej i królowi Markowi. Brangien obiecała spełnić wolę swojej pani.
Niestety, nie stało się wedle woli królowej Irlandii. Podczas podróży Tristan i Izolda zapragnęli napić się czegoś, gdyż bardzo doskwierał im upał. Przypadkiem trafili właśnie na napój miłosny, wypili go razem i odtąd ich serca były złączone ze sobą na wieki. Oboje wiedzieli, że ich miłość jest zdradą uczynioną wobec króla Marka – Izolda zdradzała go jako jego przyszła żona, a Tristan jako jego lennik i ukochany siostrzeniec. Siła napoju była jednak tak ogromna, że nie potrafili oni oprzeć się namiętności i uczuciu, i gdy zapadł wieczór – jak podaje narrator opowieści – „pogrążyli się w miłości”.
Brangien wydana niewolnikom
Król Marek przyjął Izoldę na swoim dworze i poślubił. Aby ukryć hańbę Izoldy i ocalić ją od śmierci, jej służebnica Brangien zajęła jej miejsce w łożnicy małżeńskiej podczas nocy poślubnej z królem.
Tristan i Izolda muszą ukrywać swą miłość. Izolda zaczyna podejrzewać, że ktoś ich szpieguje i domyśla się zdrady Brangien. Rozkazuje niewolnikom, aby wyprowadzili Brangien w głęboki las i tam zabili. Oni jednak litują się nad służącą, gdy ta wypowiada następujące słowa: "Przypominam sobie tylko jedną winę [jaką uczyniłam wobec królowej Izoldy]. Kiedy wyruszaliśmy z Irlandii, miałyśmy obie koszulę na naszą noc poślubną. Zdarzyło się na morzu, że Izold podarła swą godową koszulę i na noc poślubną pożyczyłam jej swojej."
Niewolnicy przywiązali Brangien do drzewa, a zabili młodego psa, odcięli mu język i zanieśli Izoldzie. Gdy ta dowiedziała się, jakie były ostatnie słowa jej służącej, zaczęła żałować swojego czynu. Niewolnicy powiedzieli jej jednak, że Brangien żyje. Obie kobiety uściskały się i błagały się nawzajem o wybaczenie.
Wielka sosna
Kochankowie mogli spotykać się w dzień i w nocy, ponieważ Tristan jako najbliższy królowi sypiał w jego komnacie, poza tym Brangien strzegła ich, aby nikt nie przyłapał ich na zdradzie. Jednak czterej baronowie, którzy nienawidzili Tristana, domyślali się jego zdrady i zasiali ziarno niepokoju w sercu króla. Ten rozkazał Tristanowi, aby na jakiś czas oddalił się z Tyntagielu. Tristan jednak nie miał siły opuścić Izoldy. Został w mieście i zatrzymał się u Gorwenala. Kochankowie usychali z tęsknoty za sobą. Brangien znalazła sposób, aby im pomóc. Każdego wieczora Tristan strugał łódeczki z kory, które spuszczał wartkim strumykiem, mającym swoje źródło w sadzie niedaleko zamku, pod wielką sosną, a docierającym aż do komnaty Izoldy. Wtedy jego ukochana przybywała na oznaczone miejsce pod wielką sosną i kochankowie pod osłoną nocy byli bezpieczni.
Czterej zazdrośni baronowie zaczynają coś podejrzewać. Postanowili zasięgnąć rady
karła Frocyna, znającego magię. Ten poradził królowi, aby skrył się w gałęziach sosny i czekał, a na pewno przyłapie dwoje kochanków na zdradzie. Tak stało się w istocie, z tym że najpierw Tristan, a potem Izolda zorientowali się, że król skrył się w gałęziach i pokierowali rozmową tak, aby nie domyślił się on, co ich łączy. Król gdy upewnił się, że Tristan i Izolda nie kochają się występną miłością, zszedł z drzewa i przyjął ponownie Tristana na swój dwór.
Karzeł Frocyn
Po powrocie Tristana do Tyntagielu baronowie nadal naciskali na króla, aby go odprawił. Zagrozili, że jeśli tego nie zrobi, to cofną się do swoich warownych zamków, aby z nim wojować. Polecili mu jeszcze raz zasięgnąć rady karła Frocyna. Ten wymyślił następujący fortel: poradził królowi, aby jutro skoro świt nakazał Tristanowi zanieść list sąsiadowi Kornwalii, królowi Arturowi i aby król poinformował o tym siostrzeńca tuż przed nadejściem nocy. Jeśli kocha Izoldę szaloną miłością, zechce z nią rozmawiać przed wyjazdem.
Tak też król uczynił. Frocyn uciekł się do podstępu i rozsypał mąkę wokół legowiska Tristana. Rycerz zapragnął porozmawiać z królową przed wyjazdem. Zauważył mąkę i domyślił się fortelu karła. Skoczył więc do łoża królewskiego, ale zostawił po sobie ślady krwi, gdyż tego samego dnia na polowaniu dzik zranił go w nogę. Gdy ukryty za oknem karzeł zawiadomił króla, że kochankowie są razem, Tristan spostrzegłszy to skoczył ponownie na swoje łoże. Król wszedł do komnaty i wobec tak oczywistych śladów krwi postanowił zabić oboje kochanków.
Skok z kaplicy
Król wydał wyrok: Tristan i Izolda zostaną spaleni na stosie, bez sądu. Podczas drogi z zamku na miejsce egzekucji Tristanowi udało się wyprosić od rycerzy, którzy go prowadzili, aby pozwolili mu pomodlić się przed śmiercią w kaplicy. Rycerz skorzystał z tej okazji, aby uciec, skoczywszy z okna kaplicy. Po drodze spotkał Gorwenala, obaj rycerze ukryli się przy gościńcu.
Izolda dowiedziawszy się, że jej ukochanemu udało się uciec, ucieszyła się bardzo. Została doprowadzona na stos. Tłum ludzi zebrał się, aby oglądać widowisko, była tam także grupa trędowatych. Jeden z nich,
Iwon, zwrócił królowi uwagę, że spalenie na stosie jest dla królowej niewystarczającą karą. Iwon poradził królowi, aby ten wydał Izoldę trędowatym, gdyż to będzie najokrutniejsza kara, gorsza niż śmierć. Tak też król uczynił. Orszak trędowatych skierował się drogą, przy której skrył się Tristan. Dzielny rycerz ocalił swą ukochaną z rąk trędowatych. Kochankowie skryli się w
lesie moreńskim, gdzie nie mógł ich znaleźć ani król, ani żaden z zazdrosnych baronów.
Las moreński
Tristan i Izolda żyją w lesie moreńskim. Żywią się tylko tym, co Tristanowi uda się upolować. Wychudli, ich odzież podarła się na strzępy. Są jednak szczęśliwi, bo mogą przebywać razem. Pewnego dnia zabłądzili przypadkiem do pustelni brata Ogryna. Pustelnik radzi kochankom przyznać się do popełnionego grzechu. Tristan broni się przed tym twierdząc, że król wyrzekł się Izoldy, wydając ją trędowatym, a Tristan odebrał im ją. Rycerz nie chce przyznać się do winy ani korzyć się. Kochankowie wracają do lasu.
Pewnego dnia jeden z baronów-zdrajców, Gwenelon, ośmielił zapuścić się w okolice boru moreńskiego. Gorwenal zabił go i od tej pory nikt już nie niepokoił kochanków.
Innym razem Tristan wrócił znużony z polowania i zapragnął położyć się spać. Kochankowie położyli się objęci w zbudowanym dla nich szałasie, a między nimi Tristan położył nagi miecz. Byli ubrani, a usta ich nie stykały się. Zdarzyło się, że przypadkiem przechodził niedaleko tego miejsca leśnik i spostrzegł kochanków. Uciekł obawiając się gniewu Tristana po przebudzeniu i doniósł królowi Markowi, gdzie widział jego siostrzeńca i królową. Król kazał zaprowadzić się do szałasu, obiecując sobie, że zabije kochanków. Gdy jednak wszedł do środka i zobaczył, że ich ciała rozdziela nagi miecz, a ich usta nie są złączone, pomyślał, że nie kochają się oni występną miłością. Zabrał miecz Tristana, położył na jego miejsce swój, zdjął pierścień z palca Izoldy i włożył na niego swój i zostawił w szałasie rękawiczki z gronostaju, które dostał niegdyś jako podarunek od żony. Tristan i Izolda przebudzili się i zobaczywszy ślady bytności króla w ich szałasie, przestraszenie uciekli na inne miejsce lasu moreńskiego.
Pustelnik Ogryn
W sercach Tristana i Izoldy zaczęła rodzić się niepewność co do słuszności ich ukrywania się w lesie moreńskim. Skoro król oszczędził ich, to może uda się zakończyć sprawę pokojowo? Kochankowie, pragnąc pojednać się z królem Markiem, poszli zasięgnąć rady pustelnika Ogryna. Tristan postanowił, że odda królowi Izoldę, a sam odjedzie w dalekie kraje. Pustelnik pochwalił jego decyzję. Tristan dostarczył potajemnie królowi list, w którym przedstawiał mu tę propozycję.
Szalony bród
Król postanowił przyjąć Izoldę, a Tristanowi kazać odjechać z Kornwalii. Kochankowie w ostatnim pożegnaniu wymienili między sobą podarunki: Izolda dała Tristanowi pierścień z zielonego jaspisu, a Tristan podarował Izoldzie swojego wiernego psa, Łapaja. Izolda obiecała kochankowi, że uczyni wszystko, czego zażąda od niego posłaniec posiadający ten pierścień – będzie ona bowiem wiedzieć, że jest to posłaniec Tristana. Poprosiła jeszcze Tristana, żeby przez kilka dni został w okolicach Tyntagielu, aby mój jej ewentualnie pomóc, gdyby groziło jej jakieś niebezpieczeństwo ze strony zazdrosnych baronów.
Przy Szalonym Brodzie król spotkał się z siostrzeńcem i królową. Tristan oddał Markowi królową i rzucił wyzwanie każdemu, kto ośmieliłby się twierdzić, że kiedykolwiek kochał Izoldę występną miłością. Żaden z jego wrogów nie odezwał się. Tristan odjechał więc ku morzu, jednak kiedy zapadła noc schronił się w lesie moreńskim, aby w razie potrzeby służyć Izoldzie pomocą.
Sąd przez rozpalone żelazo
Pomoc Tristana okazała się potrzebna. Marek przyjął wprawdzie Izoldę z wielkimi honorami i przebaczył jej, ale trzej baronowie – Denoalen, Andret i Gondoin zaczęli nakłaniać króla, aby zorganizował sąd. Miałby on polegać na tym, że Izolda przyrzekłaby, że nigdy nie zdradziła króla i dotknęłaby przy tym rozpalonego żelaza. Jeśli powiedziałaby prawdę, to nic nie powinno się jej stać. Marek nie chciał się na to zgodzić, ale Izolda z obawy, aby nie być oczernianą, postanowiła poddać się takiej próbie. Posłała swojego wiernego sługę, Perynisa do Tristana, skrywającego się w lesie moreńskim. Przekazał on Tristanowi, aby za dziesięć dni, przebrany tak, aby nikt go nie poznał, znalazł się na Białej Równi. Aby się dostać na miejsce sądu, trzeba będzie Izoldzie przebyć rzekę w łodzi. Wtedy Tristan będzie mógł przyjść Izoldzie z pomocą i przenieść ją ze statku na brzeg.
Tak też się stało. Tristan przebrał się za nędznego pielgrzyma tak, że nikt go nie poznał. Gdy Izolda miała przedostać się ze statku na brzeg, Tristan przeniósł ją, trzymając w ramionach. Przystąpiono do sądu. Królowa przysięgła, że „nigdy mąż zrodzony z niewiasty nie trzymał mnie w ramionach prócz króla Marka, mego pana i tego ubogiego pielgrzyma”, potem włożyła ręce do ognia, wzięła do ręki rozpalone żelazo i podniosła do góry obie ręce tak, żeby cały zgromadzony lud widział, że nie ma na nich żadnej skazy. Tym sposobem kochankowie po raz kolejny uratowali się od zguby.
Głos słowika
Tristan wiedział, że powinien wyjechać z Kornwalii, jednak nie był w stanie. Zwlekał z decyzją wyjazdu i postanowił po raz ostatni zobaczyć się z Izoldą. Królowa czuwała w swojej komnacie, kiedy nagle usłyszała śpiewającego słowika. Przypomniała sobie, że udając słowika Tristan umilał jej chwile w lesie moreńskim. Wyszła do niego i pod drzewami ciała kochanków splotły się ze sobą aż do świtu.
Po tej jednej wspólnie spędzonej nocy kochankowie oszaleli. Tristan ważył się nawet za dnia wkradać się do komnaty Izoldy, gdy król wyjechał z Tyntagielu. Andret, Denoalen i Gondoin zauważyli te wizyty. Postanowili pewnego dnia o świcie przyłapać Tristana na gorącym uczynku.
Podkradli się przed świtem do okien komnat królowej. Tristanowi udało się zabić dwóch, jeden wszakże pozostał przy życiu. Dzielny rycerz uciekł z Kornwalii.
Dzwonek cudowny
Tristan schronił się do
Galii, na ziemię szlachetnego diuka
Żylenia. Jednego dnia, gdy siedział przy stole swego pana, jego serce wezbrało ogromną boleścią. Zauważył to diuk i chciał jakoś pomóc rycerzowi w potrzebie. Pokazał mu więc swojego pieska
Milusia. Był to piękny, mały zaczarowany piesek z dzwoneczkiem na szyi. Dzwoneczek wydawał dźwięki tak wesołe, tak jasne, że żałość Tristana ustąpiła. Rycerz od razu pomyślał, że taki piesek byłby pięknym podarunkiem dla Izoldy.
Aby go zdobyć, Tristan pokonał Urgana Włochatego, olbrzyma ściągającego z ludności Galii haracze. Książę Żyleń bronił się przed oddaniem Milusia, obiecał jednak, że temu, kto zwycięży olbrzyma, odda ze swoich bogactw to, co on uzna za najcenniejsze, zgodnie z obietnicą oddał więc Milusia Tristanowi. Tristan powierzył psa pewnemu rybałtowi galijskiemu, który udawał się do Kornwalii. Przybył do Tyntagielu i ofiarował podarunek Izoldzie. Ta bardzo ucieszyła się z prezentu i odkryła, że to nie sam pies, ale jego dzwoneczek jest zaczarowany i odsuwa od słuchającego wszelkie smutki. Wtedy Izolda zawstydziła się, gdyż jej zdaniem nie godziło się, aby jej ukochany usychał z tęsknoty, gdy ona znajduje ukojenie w swej boleści. Wzięła więc magiczny dzwoneczek i przez otwarte okno wyrzuciła go w morze.
Izolda o Białych Dłoniach
Wędrując przez morza i wyspy Tristan chciał ulżyć swojej niedoli, jednak jego ból nie ustawał. Przez dwa lata jego tułaczki nie przyszło do niego żadne poselstwo od Izoldy. Wówczas uwierzył, że ukochana zapomniała o nim.
Zdarzyło się, że pewnego razu wraz z Gorwenalem wszedł na ziemię Bretanii. Była ona opustoszała przez wojnę, która właśnie toczyła się w tym kraju. Od napotkanego po drodze pustelnika Tristan dowiedział się, że Bretanią włada
diuk Hoel, a wojnę toczy z nim hrabia Ryjol z Nantes, gdyż diuk nie chciał oddać mu swojej córki za żonę. Tristan postanowił pomóc władcy Bretanii, pokonał występnego hrabiego i zyskał sobie łaskę u władcy. Zaprzyjaźnił się bardzo z synem króla,
Kaherdynem, a gdy król w nagrodę zaoferował mu swoją córkę, piękną
Izoldę o Białych Dłoniach, Tristan przyjął ofertę i poślubił księżniczkę. Gdy jednak przyszła noc poślubna, powiedział Izoldzie Białych Dłoniach, że przyrzekł Matce Boskiej, że przez rok po ślubie nie będzie korzystać z cielesnych rozkoszy.
Kaherdyn
Podczas wspólnej przejażdżki konnej Kaherdyna, Tristana i Izoldy o Białych Dłoniach zdarzyło się, że koń Izoldy potknął się w bajorze i woda prysła aż powyżej jej kolan. Izolda zaśmiała się i powiedziała bratu, że woda ważyła się na więcej, niż kiedykolwiek odważył się wobec niej Tristan. Kaherdyn chcąc wyjaśnić tę sprawę wezwał Tristana na rozmowę. Nieszczęśliwy kochanek opowiedział przyjacielowi całą swoją historię miłości do Izoldy Jasnowłosej – od momentu wypicia magicznego napoju aż do tamtej chwili. Kaherdyn współczuł przyjacielowi i poradził mu, aby udał się wraz z nim do Tyntagielu na spotkanie z Izoldą Jasnowłosą, by zobaczyć, czy dochowała mu wierności.
Rycerze skierowali się w stronę Lidanu, gdzie władał kasztelan
Dynas, dawny przyjaciel Tristana. Tristan powierzył Dynasowi pierścień z zielonego jaspisu i poselstwo, które ma zanieść królowej.
Dynas z Lidanu
Dynas udał się do Tyntagielu, a Izolda zauważyła u niego na palcu pierścień z zielonego jaspisu i przywołała go do siebie. Dynas błagał królową w imieniu Tristana, aby zechciała zobaczyć się z nim, upewnił ją o miłości rycerza do niej, nawet mimo ślubu z Izoldą o Białych Dłoniach. Królowa zgodziła się w imię przyrzeczenia, jakie kiedyś dała Tristanowi.
Tristan i Kaherdyn czekali ukryci w krzaku głogu obok drogi, którą miała przejeżdżać orszak królowej.
Zdarzyła się jednak przykra dla Tristana przygoda. W porze gdy nadciągał orszak królewski, na drodze, gdzie Gorwenal i giermek Kaherdyna pilnowali koni swoich panów, zjawił się rycerz w zbroi imieniem
Bleheri. Poznał z daleka Gorwenala i tarczę Tristanową i pomyślał, że ma przed sobą Tristana. Pchnął ostrogą konia ku nim i krzyknął „Tristanie!”, ale giermkowie umknęli. Bleheri gonił ich, zaklinając na imię Izoldy Złotowłosej, oni jednak nie zatrzymywali się.
Bleheri udał się do Izoldy i opowiedział jej o tym, co się wydarzyło. Izolda zapłakała, sądząc, że Tristan drwi sobie z niej, skoro nie dość, że pojął żonę w obcym kraju, to teraz znieważa jej imię. Rozgniewana królowa przywołała sługę swego, Perynisa i rozkazała mu zawiadomić Tristana, aby nie ważył się zbliżać się do niej. Tristan usłyszawszy to poselstwo odpowiedział, że to nie on nie odpowiedział na wołania Bleheriego i kazał przekazać Izoldzie przez posłańca cześć i miłość. Izolda nie chciała jednak widzieć więcej swojego ukochanego. Tristan odjechał więc z Kornwalii w wielkiej rozpaczy.
Niestety, królowa niebawem pożałowała swego uczynku, ale wtedy było już za późno…
Szaleństwo Tristana
Tristan wrócił do Bretanii, wygnany przez Izoldę Jasnowłosą. Usychając z tęsknoty za wzgardzoną miłością czuł, że jego śmierć jest blisko. Zapragnął ujrzeć jeszcze raz Izoldę i przybył do Kornwalii na statku kupieckim.
Aby dostać się na dwór króla Marka, postanowił udawać szaleńca. Przebrał się w łachmany, obciął włosy tuż przy głowie na kształt krzyża i posmarował sobie twarz maścią, dzięki której była ona nie do poznania. Wyrwał z żywopłotu gałąź kasztana, uczynił sobie z niej maczugę i boso ruszył prosto do zamku.
Tristan zaczął błaznować przed królem Markiem i Izoldą, mówił cały czas zmienionym głosem. Izolda nie poznała go, król zaś był zadowolony z przybycia błazna. Tristan przedstawił się, wszyscy jednak sądzili, że jest to szaleniec, którego słowom nie można wierzyć. Izoldę bardzo zasmucił ten widok, szaleniec bowiem opowiadał szczegóły z jej życia znane tylko jej i Tristanowi. Uciekła z komnaty i zwróciła się o pomoc do Brangien. Służąca zasugerowała swej pani, że może to sam Tristan przyszedł do niej w przebraniu, Izolda nie chciała jednak temu wierzyć.
Gdy Tristan znalazł się z Izoldą sam na sam, chciał ująć ją w ramiona, ona jednak nadal go nie poznawała i wzbraniała się. Tristan czynił jej z tego powodu ogromne wyrzuty, nadal mówiąc zmienionym głosem i udając szaleńca. Poprosił o przyprowadzenie swego wiernego psa, Łapaja, który od razu poznał swego pana. Wtedy Tristan pokazał Izoldzie pierścień z zielonego jaspisu i królowa otworzyła swe ramiona na oścież. Tristan czynił jej wyrzuty, twierdząc, że moc jej miłości powinna być większa niż jego przebranie i że powinna była poznać go od razu. Kochankowie spędzili kilka nocy ze sobą, a potem pożegnali się.
Śmierć
Ledwie Tristan powrócił do Bretanii, wdał się w bitwę z wrogiem diuka Hoela i został raniony zatrutą lancą. Czuł, że ucieka z niego życie i zapragnął ujrzeć przed śmiercią Izold Jasnowłosą. Wezwał Kaherdyna i poprosił go, aby ten udał się do Kornwalii z poselstwem do Izoldy. Dał mu pierścień z zielonego jaspisu i poprosił, żeby podczas drogi powrotnej wywiesił biały żagiel, jeśli Izolda Jasnowłosa będzie z nim na statku lub czarny, jeśli nie zgodzi się popłynąć do zmarłego ukochanego.
Niestety, tę rozmowę podsłuchiwała Izolda o Białych Dłoniach. Odkryła prawdę i poczuła się oszukana przez Tristana. W jej sercu zrodziła się nienawiść do Tristana i Izoldy Jasnowłosej, nie dała jednak nic po sobie poznać.
Kaherdyn dotarł do Kornwalii, a Izolda Jasnowłosa zgodziła się z nim popłynąć, pragnąc spotkać się z umierającym Tristanem. Jednak historia kochanków nie miała skończyć się szczęśliwie. Oto już statek z Izoldą na pokładzie zbliża się do Bretanii, a Tristan czeka na nią z utęsknieniem, leżąc chory w łóżku. Pyta się swojej żony, Izoldy o Białych Dłoniach, jaki kolor mają żagle statku? Ta odpowiada mu: „Czarne”. Sądząc, że Izolda Jasnowłosa odrzuciła jego miłość, że nie chciała zobaczyć się z nim przed śmiercią, Tristan wydał ostatnie tchnienie.
Oto już Izolda Jasnowłosa dotarła na dwór bretoński. Biegnie przez korytarze szukając Tristana, a dzwony już biją na znak jego śmierci. Dotarłszy do komnaty, gdzie leży zmarły ukochany, Izolda przyciska go do piersi, całuje w usta i sama umiera z żalu.
Kiedy król Marek dowiedział się o śmierci kochanków, przebył morze i przybywszy do Bretanii kazał uczynić dwie trumny: jedną dla Izoldy, drugą dla Tristana. Przewiózł do Tyntagielu dwa umiłowanego przez niego ciała i złożył w kaplicy. Ale w nocy z grobu Tristana wybujał zielony i liściasty głóg, który wznosząc się ponad kaplicę, zanurzył się w grobie Izoldy. Ludzie miejscowi ucinali głóg, ale każdej nocy odrastał. Wtedy król Marek zabronił go ucinać. Tak oto kochankowie byli ze sobą złączeni na zawsze.
Charakterystyka Tristana
Tristan jo jeden z dwojga głównych bohaterów legendy napisanej przez Josepha Bédiera. Ojcem Tristana był Riwalen, król ziemi lońskiej, który zginął w bitwie z wojskami diuka Morgana, zanim jeszcze jego syn przyszedł na świat. Matka chłopca - Blancheflor, siostra króla Kornwalii - zmarła zaraz po jego urodzeniu z żalu o utracie ukochanego męża. Imię bohatera pochodzi z języka łacińskiego, znaczy tyle co „smutny” (łac.
tristus), a zostało mu nadane przez matkę na znak tego, że „przybył na ziemię przez smutek”. Osieroconym chłopcem zajął się Rohałt Dzierżący Słowo, który uznał go za swego syna. Tristan wychowywał się w jego domu, nie zdając sobie sprawy ze swojego królewskiego pochodzenia. Tu też otrzymał cenne wykształcenie od koniuszego Gorwena, który nauczył go władania mieczem, lancą, łukiem, sztuki myśliwskiej, śpiewu, gry na harfie, jak również nienawiści do kłamstwa i zdrady, wspomagania słabszych i dotrzymywania słowa.
Tristan wyrósł na dorodnego młodzieńca, był silny i dobrze zbudowany, doskonale prezentował się siedząc na koniu, a jego głowę zdobiły piękne, jasne kędziory. Młody mężczyzna stał się wspaniałym rycerzem, wzbudzającym podziw otoczenia, nie tylko swoim imponującym wyglądem, ale przede wszystkim licznymi umiejętnościami, odwagą (przyjął wyzwanie potężnego Morhołta) i szlachetnym zachowaniem. Właśnie tym ostatnim zachwycił kiedyś myśliwych, ucząc ich godnego oprawiania jelenia. Tristan odznaczał się również znajomością dworskich obyczajów, potrafił się odpowiednio zachować w kontaktach z dostojnymi ludźmi.
Przy całym swym ułożeniu i szlachetnym charakterze Tristan cechował się również walecznością (pokonał smoka) i sprytem (tym wykazywał się ilekroć spotykał się z ukochaną, unikając odkrycia ich tajemnicy). Często posługiwał się podstępem, aby osiągnąć zamierzony cel. Punktem zwrotnym w jego życiu było spotkanie z Izoldą i nieopatrzne wypicie magicznego eliksiru. W tym momencie rozpoczynają się tragiczne losy kochanków, którzy nie mogą być razem. Tristan z jednej strony pragnie żyć szczęśliwie i spokojnie z ukochaną, z drugiej nie chce zdradzić swego króla (jemu była przeznaczona Izolda), wobec którego zawsze pozostawał lojalny. Siła jego charakteru i pragnienie pozostania wiernym kodeksowi honorowemu rycerzy średniowiecznych ujawnia się w walce Tristana z miłością, której przyczyną stała się siła magiczna. Jego dusza opanowana przez eliksir poddała się jednak uczuciu, ale i wtedy Tristan kilkakrotnie próbował rozstać się z ukochaną i przywrócić jej oraz sobie honor. Kiedy król przebaczył Izoldzie i ponownie przyjął ja do siebie jako prawowitą żonę, Tristan odwiedził swoją ojczyznę, a następnie targany tęsknotą za ukochaną wyruszył w długa tułaczkę. Nie otrzymawszy jednak przez dwa lata żadnych wieści od Izoldy, uwierzył, że ta o nim zapomniała. Miłość Tristana potrzebowała odpowiedzi, mężczyźnie nie wystarczała świadomość, że ukochana o nim pamięta, potrzebował potwierdzenia. W tym sensie jego miłość była egoistyczna, nie tak idealna, jak to się pozornie wydawało: "Jestem znużony i zmordowany. Na co mi się zdadzą te przygody? Moja pani daleko, nigdy jej nie obaczę. Czemu od dwu lat nie kazała mnie szukać po obcych krajach? Żadnego poselstwa od niej. W Tyntagielu król czci ją i służy jej: żyje w radości. Snadź dzwonek psa zaczarowanego dobrze pełni dzieło! Zapomina o mnie: mało jej ważą minione żałoby i radości, mało waży nieszczęśnik, który błądzi po tym rozpacznym kraju. Żaliż ja tylko nie zapomnę o tej, która mnie zapomina? Nigdyż nie znajdę kogoś, kto by uleczył mą nędzę?"
W obliczu długiej rozłąki i zmęczenia w Tristanie obudziła się przekora, nie chciał cierpieć bardziej niż ukochana. Prawdopodobnie dlatego bez wahania przyjął za żonę królewską córkę Izoldę o Białych Dłoniach. Ale jak się niebawem okazało wystarczyło drobne wspomnienie o Izoldzie Jasnowłosej, by Tristan zrozumiał, że dopuścił się ciężkiej zdrady. Uciekł się do podstępu, by uniknąć wypełnienia obowiązku małżeńskiego wobec świeżo poślubionej żony. Choć Izolda Jasnowłosa go odrzuciła, mężczyzna nie mógł żyć bez s
Charakterystyka Izoldy
Izolda Jasnowłosa - córka króla Irlandii - to bohaterka legendy o wielkiej średniowiecznej miłości, napisanej przez Josepha Bédiera. Jak na damę serca szlachetnego rycerza przystało Izolda jest kobietą niezwykłej urody, wzbudzała zachwyt rycerzy i baronów: "Bretonowie cudują się patrząc na nią; nigdy nie widzieli kobiety równej piękności."
To, co ją wyróżnia spośród innych, to cudowne, długie, pszeniczne włosy. Zresztą po części za ich przyczyną jej romans z Tristanem w ogóle mógł zaistnieć. To pamięć o tych złotych włosach sprowadziła mężczyznę z powrotem w rodzinne strony przyszłej królowej.
Izoldę poznajemy ją jako kobietę dumną, hardą i nieustępliwą, jednocześnie jednak cechującą się wrażliwością, inteligencją i rozsądkiem. Podobnie jak Tristan znała ona swoje obowiązki. Jasnowłosa posiadała cudowną umiejętność opatrywania ran i leczenia chorych, to ona uzdrowiła ugodzonego zatrutą strzała Tristana. Znała się na ziołach i ziołolecznictwie, dzięki czemu mogła pomóc wielu ludziom. Między innymi to ta zdolność zdobyła jej miłość i szacunek ludu.
Izolda nie od początku darzyła Tristana uczuciem. Najpierw była mu niechętna, kiedy dowiedziała się, że to on zabił Morhołta zapałała do niego nawet nienawiścią. Postanowiła zabić oprawcę krewnego. Jednak wykazała się dużym rozsądkiem i zdolnością do sprawiedliwego ocenienia sytuacji, gdy dowiedziała się od Tristana o powodach walki z Morhołtem. Roztropna Izolda przebaczyła rycerzowi. Miłość między kochankami wybuchła nagle, za sprawą wypicia magicznego napoju. Połączyło ich namiętne i nieposkromione uczucie. Kochankowie wiedząc, że ich miłość jest wykroczeniem przeciwko królowi Markowi – Izolda była jego żoną, a Tristan krewnym i lojalnym poddanym – bezskutecznie próbowali ją przezwyciężyć. Izolda okazała się odważna i zdolna do poświęceń w imię tej miłości. W momencie zagrożenia wolała poświęcić swoje życie, by tylko uchronić od śmierci ukochanego: "


ponieść śmierć (…) byleś ty ocalał. Ha, byłaby to wielka radość!"
Nie sprzeciwiała się wykrokowi śmierci, który został na nią wydany za zdradę, przez cały czas odznaczała się niezwykłą godnością. Nie mogąc wytrzymać bez Tristana, każdego dnia spotykała się z nim potajemnie, potem, gdy ich romans został odkryty, ukrywała się wraz z rycerzem w lesie moreńskim, żywiąc się tylko tym, co ukochany sam upolował i mieszkając w szałasie. Kiedy król odnalazł tam kochanków, zrozumiał, że ich miłość nie jest występna, a następnie przebaczył obojgu. Izolda powróciła do swego męża, a Tristan miał się oddalić. Rozstanie przyszło kochankom z wielkim trudem. Choć się nie widzieli, nie przestali się kochać. Izolda nie szukała wytchnienia w cierpieniu, pragnęła dzielić je z ukochanym, dlatego też wyrzuciła cudowny dzwoneczek, podarowany jej przez Tristana: „Ha - pomyślała - godziż się, bym zażywała wytchnienia, podczas gdy Tristan jest nieszczęśliwy? Mógł był zachować tego zaczarowanego psa i zapomnieć w ten sposób całą boleść; przez wdzięczną pamięć wolał raczej mnie go posłać, przekazać mi radość i podjąć swą niedolę. Ale nie godzi się, aby tak być miało: Tristanie, chcę cierpieć równie długo, jak ty będziesz cierpiał.”
Jednak w tej trudnej sytuacji, Izolda zrobiła się podejrzliwa, choć ukochany zapewniał ją, że dochował jej wierności. Kiedy królowa dowiedziała się, że Tristan poślubił inną Izoldę, zasmuciła się ogromnie. Uwierzyła, że kochanek drwi sobie z niej, więc zabroniła mu się do siebie zbliżać. Pewnego dnia na dwór przybył Tristan w przebraniu szaleńca, by się z nią zobaczyć, ale zagn
Wzorzec parenetyczny miłości fatalnej
Legenda o Tristanie i Izoldzie jest jedyną w swoim rodzaju średniowieczną opowieścią o miłości. Nie jest to miłość dworska, opierająca się na grze konwenansów, ale miłość będąca siłą fatalną, wywołana przez magiczny napój staje się dla kochanków przeznaczeniem, przed którym nie da się uciec. Jest to miłość wbrew wszystkiemu, wbrew prawu wasala wobec swego króla, wbrew prawu wierności małżeńskiej.
Miłość Tristana i Izoldy to uczucie fatalne i zniewalające, wywołane przez magiczny eliksir. Kochankowie zapłonęli do siebie tak wielką namiętnością właśnie za jego sprawą, w ich postępowaniu widać próbę przezwyciężenia miłości, ale niestety walczą z siłą większą od siebie i są skazani na porażkę. Ten napój – stanowiący przyczynę ich tragicznego losu – jest jednocześnie usprawiedliwieniem zdrad, jakich się dopuścili. Ich czyny są występkami tylko w porządku ludzkiego prawa, bo Bóg sprzyja kochankom. W jego oczach ich miłość nie jest występna, bo nie została przez nich wybrana. Bóg im sprzyja, a kochankowie wierzą w jego opiekę, wierzą, że ich miłość jest prawa. To za jego sprawą Izolda przeszła bez uszczerbku sąd przez rozpalone żelazo. Przed poddaniem się próbie królowa modliła się i rozdała swoje klejnoty żebrakom. W dziejach ich miłości zdarzały się i inne cuda: kiedy pod wielką sosną kochankom udaje się uniknąć zdemaskowania, czy później uniknąć spalenia na stosie.
Trudno bez wątpliwości stwierdzić, że miłość łącząca Tristana i Izoldę to miłość idealna. Na pewno posiada wiele cech takiego uczucia, choćby to, że kochankowie to ludzie młodzi, szlachetni, piękni, że byli zdolni znosić wszelkie niedogodności, by być razem, że ich miłość zwyciężyła śmierć. A dokładniej dopiero po śmierci stała się możliwa, bo wtedy nie podlegała już ludzkim prawom i ludzkiej ocenie. Można chyba powiedzieć, że uczucie, które połączyło tych dwoje było idealne (pamiętajmy jednak, ze było wynikiem wypicia napoju miłosnego!), nie było siły, która mogłaby je zniszczyć. Trzeba jednak zaznaczyć, że uczucie to zostało złożone na barki ludzi, którzy ulegali chwilom słabości i rozpaczy, mimo iż byli jednostkami pod wieloma względami wyjątkowymi. Wystarczy przypomnieć, że Tristan pojął inną Izoldę za żonę, a jego ukochana nie rozpoznała go w przebraniu szaleńca. Oboje w pewnym momencie zwątpili w miłość drugiej strony. Dołączone do tego liczne przeciwności losu, które uniemożliwiały połączenie się kochanków, sprawiły, że miłość Tristana i Izoldy była burzliwa, bardzo namiętna, a przy tym niszczącą – doprowadziła ich do śmierci. Tragiczna historia ich miłości z jednej strony jest wynikiem dziwnego zrządzenia losu, z drugiej wielu decyzji kochanków oraz nieporozumień. Tyle razy próbowali się połączyć, stosując różne fortele, podstępy. Jak wtedy, gdy Tristan przebrał się za szaleńca i przybył na dwór króla Marka.
Niewątpliwym sprzymierzeńcem kochanków jest
narrator utworu. W opowieści często ujawnia się, kierujący swoje słowa do konkretnej publiczności. Nie jest on obiektywny, często wygłasza zdania oceniające zarówno postaci pozytywne, jak i negatywne. Wybiega w przyszłość (już na samym początku opowieści dowiadujemy się o jej końcu), co świadczy o tym, że w historii Tristana i Izoldy nie są najważniejsze fakty, ale sam charakter uczucia, które ich łączy.
Wydaje się, ze legenda o miłości Tristana i Izoldy poraża przede wszystkim siłą emocji, jakie pojawiają się w obojgu kochankach, tym, że mimo zwątpień pozostali sobie wierni. Dzieło Josepha Bédiera buduje w czytelniku wiarę, że istnieją uczucia tak silne, że nie zniszczy ich nic, ani przeciwności losu, ani ludzka słabość, ani nawet śmierć. Nie dziwne, że do dziś Tristan i Izolda są atrakcyjnym tematem dla artystów. O żywotności legendy świadczą liczne nawiązania, jakie znajdziemy w późniejszej literaturze, jak choćby
Tristan 1946 Marii Kuncewiczowej, będący ciekawą próbą przełożenia historii miłości Tristana i Izoldy w realia XX wieku.
Tristan i Izolda- kochankowie wszechczasów
Utwór wywodzi się z opowiadań ludów Celtyckich, z czasów gdy powstawały opowieści Okrągłego Stołu. Zmieniany przez Germanów, Franków, znany był wyłącznie w wersji ustnej. W XII i XIII w. powstały liczne jego wersje pisane, do naszych czasów zachowane we fragmentach. Joseph Bédier w 1900 r. przetłumaczył ocalałe zapiski, tworząc w ten sposób piękną opowieść, znakomicie oddającą ducha epoki szlachetnych rycerzy.
W poemacie miłość Tristana i Izoldy jest uczuciem zakazanym, jednakże trudno się im przed nim obronić. Izolda przeznaczona jest królowi Markowi i musi go poślubić, mimo tego że kocha Tristana. Ślub bohaterki nie oznacza jednak kresu uczuć jakimi darzy Tristana. Mimo przeciwieństw losu, nakazów i zakazów, miłość kochanków nadal będzie się rozwijać, co w końcowej fazie doprowadzi do ich tragicznej śmierci. Zaistniałe okoliczności zmuszają Izoldę do ukrywania swojego uczucia i sprzeniewierzenia się panującym zasadom. Kochankowie spotykają się potajemnie. Uczucie, które łączy Tristana i Izoldę jest silniejsze od ich woli. Namiętne spotkania niszczą wszystkie inne więzy. Bohaterowie nie zakochali się jednak w sobie świadomie. Przypadkowe wypicie miłosnego napoju, skazuje ich na życie pełne cierpień, upokorzeń, bólu, ale i chwil szczęścia i radości. Częste spotkania nie uszły oczom męża Izoldy, który postanawia oddzielić kochanków. Nie mogąc być ze sobą stale, wykorzystują każdą chwilę na spotkania. Miłość ich była źródłem ciągłego cierpienia, gdy byli razem wiedzieli że grzeszą, gdy byli oddzieleni tęsknili za sobą. Król widząc, że nie udało mu się rozdzielić kochanków, skazuje ich na śmierć. Domniemywać można, że tyko dzięki ingerencji Boga, udało im się uniknąć spalenia na stosie. Tristan wyskoczył przez okno w kapliczce. Trędowaci na czele z Iwonem powiedzieli królowi, że spalenie na stosie to dobra kara, ale za krótka. Zaproponował królowi, że nauczy go gorszej kary, takiej, aby Izolda żyła, ale z wielką hańbą i pożądała śmierci. Tą karą było oddanie Izoldy trędowatym do nierządu. Król to zrobił, ale po drodze orszak trędowatych spotkał Tristana z Gorwenalem i Ci uwolnili dziewczynę.
Tristan dowiedziawszy się o uwolnieniu kochanki z rąk śmierci, ukrywa się z nią w puszczy. Słudzy króla wytropili ich jednak i donieśli, gdzie się ukrywają. Król sam pojechał, by się zemścić. Lecz gdy zobaczył, jak spali ubrani, rozdzieleni mieczem, wybaczył im i wierząc w ich niewinność nie zabił ich. Po pewnym przemyśleniu Tristan pożałował Izoldy skazanej na trudy życia w lesie, napisał więc do króla, by przebaczył królowej, a on Tristan obiecał daleko wyjechać. I tak też się stało. Historia niespełnionej miłości kończy się tragicznie. Tristan, wygnany z kraju żeni się z Izoldą o Białych Dłoniach, ale wciąż nie zapomina o swojej ojczyźnie i pozostawionej tam kochance. Ranny w walce pragnie przed śmiercią ostatni raz ujrzeć ukochaną kobietę i wysyła przyjaciela, aby ją przywiózł. Zazdrosna Izolda o Białych Dłoniach oszukuje Tristana i powiadamia go, że ukochana już nie przybędzie. On umiera z rozpaczy i smutku. Kochanka zastawszy martwego Tristana również umiera. Tragicznie kończą się ich losy. Niespełniona miłość na ziemi, triumfuje po śmierci. Z ich grobów wyrastają głogi, których gałązki, mimo iż są kilkakrotnie wycinane, ciągle odrastają i splatają się ze sobą, co symbolizuje więź łączącą Tristana i Izoldę.
Obraz miłości przedstawiony w poemacie jest bardzo tragiczny, bez względu na decyzję jaką podjęliby kochankowie . Mimo tego bohaterowie walczą z losem a ich potajemne spotkania są na to odpowiednim dowodem. Spełnienie ich miłości zrealizowało się dopiero po śmierci. Myślę, że Tristan i Izolda powinni zasługiwać na tytuł kochanków wszechczasów, chociażby z uwagi na przeciwieństwa losu jakie ich spotkały.